(K) wybralismy sie dzis w koncu w dalsza czesc miasta, bo zwykle chodzilismy tylko w najdalej dwa skrzyzowania od naszego hostelu, bo albo nam sie nie chcialo, albo dnia poprzedniego spotkalismy Polakow i na drugi dzien..nam sie nie chcialo:p w kazdym razie dzis kupilismy sobie wycieczke w zaprzyjaznionej agencji u Niemca do Ruranabaque, czyli na boliwijska selve, na ktora jutro sie wybieramy..tak wiec kupilismy ta wycieczke i wybralismy sie na myl tour po miescie..:)
jesli zastanawiac sie bedzicie, skad te zdjecia z wyskosci, a konkretnie z 18 pietra wiezowca, to juz mowie skad je mamy..udalo nam sie je zrobic, bo podalismy sie za nauczycieli (!) i powiedzielismy, ze dokumentujemy krajobrazy, panoramy i takie tam, w tym La Paz oczywiscie no i dlatego chcemy wejsc na dach tego budynku, zeby porobic troche fotek..:) pan sprzatacz, taki typowy pan Jozek palacz, zaprowadzil nas do kolegi portiera, takiego typowego Zdzisia stroza, a pan portier poszedl z nami na dach:) w tym czasie oczywiscie pan Jozek zajal jego miejsce na portierni, zeby nikt niczego nie zauwazyl:p
stad te zdjecia:)
pozostale zdjecia prezentuja to, co mozna tu kupic na ulicznych straganach, czyli wszystko o czym Piotrek pisal w poprzednim poscie.
oprocz tego jest tu tez ciekawe cos, czego nie ma u nas, a chodzi mianowicie o aparaty telefoniczne. Nie budki telefoniczne, tylko przenosne aparaty, takie jak sie ma w domu stacjnoarki. Otoz takie telefony sa na kazdej ulicy, na niektorych ulicach po kilka..Stoi albo siedzi, jak sie zmeczy, przy takim aparacie Pan lub Pani i kasuje centavosy za rozmowy. Oprocz takiego telefonu, ma oczywiscie jeszcze jakeis tam slodycze, baterie, panele do telefonow, czy cokolowiek innego..z tych aparatow dzwoni sie zwykle na rozmowy lokalne, czasem zamiejscowe. Jesli chce sie zadzownic do innego kraju albo na inny kontynent to trzeba sie udac do specjalnie w tym celu utworzonego miejsca, w ktorych znajduja sie juz takie typowe automaty telefoniczne jak u nas. Sa one zwykle zlokalizowane przy cafejkach internetowych. Minuta polaczenia do Polski: stacjonarny 1bol (0,50PLN) , komorka 3bol (1,50PLN).
na kazdej ulicy tez oczywiscie sprzedaje sie soki, wszelkiego rodzaju jadlo, z salmonella, gronkowcem, amebami i innymi zwierzakami, ktore oczywiscie sa wliczone w cene:) Lonely Planet mowi o tym, zeby bron boze nie jesc nic z ulicy, zeby nie jesc brudnymi rekami, zeby pic sokow, zeby nie jesc lodow, bo nie wiadomo z jakiej wody zrobione itd...my oczywiscie jemy na ulicy, bo jest duzo taniej, no i w koncu miejscowu tez jedza, wiec czemu nie...?gdyby oni widzieli co my na Rio Napo pilismy, to by nam chyba medal dali..