(P.)A wiec, zaczynajac wg waznosci:
1. Wszystkiego najlepszego naszym Mamom zycza Karol i Piotrek, co by sie wiodlo i darzylo i ... Ja nie wiem czego Wy tam sobie zyczycie skrycie, ale niech to sie spelni :), byle tylko nie: "niech Oni szybko wracaja do Polski i sie nie ruszaja z domu" :). Naj, naj, naj. Przy okazji wszystkim innym Mamom, ktore sa Mamami albo beda Mamami, albo sie czuja Mamami: wszystkiego najlepszego :)
2. Bartek, Ty wiesz :) I ja wiem, wiec po co mowic? :D A ze jeszcze spotkalismy Polaka (wchodzimy do kafejki, Karol siada przy kompie i mowi: "nie ma USB", na co gosc z boku mowi: "jest tylko, po taka klapka", po polsku oczywiscie:), to dzis za Twoje zdrowie (i naszych Mam oczywiscie tez :), cos wychylimy.
3. Dojechalismy do La Paz. Oczywiscie jak kazde wieksze miasto na poczatku wydawalo sie nam BARDZO nieprzyjazne (to jest takie typowe jak sie wkracza do {chyba} kazdego miasta: przedmiescia sa brudne, pelne niedokonczonych bydynkow, albo wrecz walacych sie. I w calej tej scenerii ludzie tam przebywajacy, takze wydaja sie "typami spod ciemnej gwiazdy". A jedyne o czym sie mysli, to: gdzie nas wysadzi kierowca autobusu i czy zdazymy do taxi:), ale oczywiscie wraz, ze zblizaniem sie do centrum La Paz stawalo sie bardziej przyjazne. Zaczelo sie pojawiac coraz wiecej sklepow, samochodow, szyb w sklepach :) i takich tam.
Dla mnie najwiekszym zaskoczeniem jest fakt, ze tu sa na prawde spore korki, ulice waskie, i wciaz bez ustanku jezdza po nich roznej masci busy, furgonetki i takie tam inne. W efekcie siedzimy sobie teraz w kafejce i do srodka wdzieraja sie zwyczajnie spaliny samochodowe. Ulice waskie, oczywiscie pelno sklepow, jakichs budek z gotowym jedzeniem: smazone na glebokim oleju kurczaki, ryby, frytki i co tam jeszcze chcesz. Bulki, pamiatki, agencje turystyczne, to wszystko wylewa sie na te i tak waskie uliczki co powoduje ze sa jeszcze bardziej ciasne. Ale tak "na prawde" (choc tak NA PRAWDE to moze powiedziec ktos kto tu mieszkal dluzej niz kilka dni :), jutro rozejzymy sie po miescie. Na razie tyle.
P.S. Czasem zdarza sie nam (ale zadko) dodawac zdjecia do wpisow z dni poprzednich, ale raczje nie dalej niz do wpisu sprzed 3 dni, no chyba ze jestesmy tydzien poza komunikacja. Czasem (ale to jeszcze zadziej) zdarza sie ze dodajemy jakas tresc do wpisow z dni poprzednich. Tak wiec jesli ktos z Was nie chce niczego oposcic... Czasem (ale to wlasciwie nigdy:) musi sie wrocic w naszej opowiesci:)
P.P.S. doszly nas sluchy, ze niektorzy z Was oczekuja wiekszej ilosci informacji, o ktorych mozna sie dowiedziec tylko przebywajac na miejscu. Z reka na sercu moge powiedziec, ze razem z Karolem pracujemy nad taka, nazwijmy to lista. Tymczasem przekazuje: worek cementu w Aguas Calientes kosztuje 27.5 sola :)