(P.) Wiec, dzis troche sie poszwendalismy po miescie (po tych Waszych opisach, ze nasze opisy sa takie swietne, za co serdecznie dziekujemy. To az glupio teraz pisac, ze: "dzis spacerowalismy po Cusco i podziwailismy zabudowe"... Przeciez to nuda :P Poza tym moj starszy brat, Szymon, podkreslil w jednym ze swoich opisow, ze splyw "canoe" to bylo cos, a wczesniej to nuda, wiec tymbardziej nie mozemy pisac o zwiedzaniu jednego z najbardziej turystycznych miast swiata... Dlatego planujemy z Karolem zrobic znowu cos "idiotycznie nierozwaznego i nierozsadnego" co by zaspokoic "apetyt" mojego brata :P Mamo jak cos, to jego wina :P), ale nie bylo nic ciekawego :)
Za to ja od trzech dni mam, jakby to ujac... Pociag do ubikacji... Bynajmniej nie jest to smieszne. Dla mnie. Najgorsze jest to, ze nie bardzo moge jesc, nie mam nawet apetytu. A glod nie wybiera, dopada kazdego po 2 dniach na wodzie i bananach (dzis rano, bo wczoraj jeszcze sie nie czulem tak niefajnie wiec zakupilem potrzebne produkty, postanowilem zjesc nalesniki z serem bialym, jak mnie moja Mama nauczyla... I co? Ladnie je uslazylem. Wzialem kes do ust, potem kolejny... A potem nalesnik wyladowal w smietniku. A pozostale 5 lezy w lodowce...). Wyobrazcie sobie, ze od dluzszego czasu nic nie jedliscie, albo nie duzo. A w najlepszym wypadku od kilku tygodni kurczka z makaronem albo ryzem. Potem dodajcie do tego prawie 2 dniowa i prawie glodowke. I na koniec pomnozcie to wszystko przez 2, albo lepiej 3...
Oto wlasnie jak silnie naplywa mi slina do ust (wlasnie teraz na przyklad) na mysl o pierogach ruskich, schabowym z ziemniakami, rosolkiem, kluskach slaskich z sosem i miesem mojej Babci, barszczu bialym i czerwonym, grochowce, zurku, kopytkach, prarzuchach, parowancach z truskawkami, golabkach, salatce zydowskiej, jajkach w sosie smietanowo-majonezowo-czyms tam (moja Mama wie), bozonarodzeniowych uszkach z barszczykiem...
Szczescie takie w tym wszystkim, ze mi powoli przechodzi.
Co do Machu Picchu to planujemy jak je zdobyc :)
(K) Zemsta faraona go dopadla..w Ameryce Poludniowej:) czyli pewnie zemsta Tupaca Amaru..:p
a tak tylko jeszcze chcialem napomnknac..chociaz wszyscy powinni wiedziec, ale pewnie nie wiedza..ze najwyzszy szczyt w Polsce to Rysy czyli 2499, a na dodatek tam juz nikt nie mieszka..a my jestesmy teraz na 3300..wiec roznica znaczna..:)