(K) Tak wiec dzis, po 20 godzinach jazdy kretymi andyjski drogami (aleee widoki..masakracja) dojechalismy do Cuzco..nie bede sie wysilal w opisywaniu, co to za miasto, zacytuje wikipedie: ¨Miasto zostało założone przez pierwszego władcę Inków Manco Capaca w XII wieku, zostało zdobyte w 1533 r przez oddziały Francisco Pizarro. Podczas powstania Manco Inki w 1536 r. miasto zostało spalone. Hiszpanie w tym samym miejscu zbudowali swoje miasto. W czasach Imperium Inków w Cuzco znajdowała się stolica państwa. Nazwa Cuzco w języku keczua oznacza pępek świata. Największy rozkwit miał miejsce w drugiej połowie XV wieku, za panowania Pachacutiego.¨ Tyle historii..Teraz pare faktow:p
Skonczyly sie wakacje dla nas, opalanie dupy nad morzem Karaibskim albo w najgorszym wypadku nad Pacyfikiem w Limie..Zaczela sie zima, ziab i deszcz..Jestesmy na wysokosci ponad 3300 m.n.p.m, wiec pierwsze objawy choroby wysokosciowej (soroche) daly nam sie we znaki..spacer po chodniku jakos tak gorzej nam wychodzi niz np na poziomie morza w Limie, a przejscie pod gore 20 schodow, to nie lada wysilek!potrzeba za dwoch, trzech dni zeby sie zaklimatyzowac i wyruszymy na Machu Piccu..poki co kupilismy herbatke z coci, liscie wozimy juz od Iquitos, wiec to powinno nam pomoc (mamo nie martw sie: miejscowa coca, to nie to samo co kokaina u nas..:))
oprocz tego, ze powietrze poki co nam nie sprzyja, to z racji wysokosci jest tu rowniez zimno jak na suwalszczyznie albo i jeszcze gorzej..wiekszosc ludzi juz po poludniu, a wieczorem to wszyscy chodza w kufajkach..to nie to co Cartagena: 30 stopni w nocy..albo chociaz Lima: za dnia tez kolo 25 bylo..ach to byly czasy..:) teraz juz bedzie coraz wyzej bo Machu Piccu, bo Puno, bo La Paz..no ale nic trza kupic cieply sweter z Alpaki czy tam z Lamy i nie pomarzniemy!
p.s. aha, a zeby bylo ciekawiej to w naszym pokoju jedna z czterech scian nie siega do sufitu, tylko konczy 25 cm przed nim, wiec wiatr hula jak chce..dobrze, ze mamy spiwory:)