(P.) No wiec. Jestesmy juz drugi dzien w Iquitos. Wczoraj rano wyruszylismy szykba lodzia z Santa Clotilda do Mazan (na mapie google to Indiana), jakies 4 godz. Troche szybciej niz wioslowanie... Potem motoriksza na druga strona polwyspu, i nasz oczy wreszcie ujrzaly Amazonke, a konkretniej Ukajali. Ale szczerze: po 7 dniach na Napo nie zrobilo to na mnie wrazenia :P potem znowu szybka lodka do Iquitos, jakas godzina i dotarlismy do najwiekszego miasta na swiecie do ktorego nie prowadzi zadna droga ladowa. Na nabrzezu tysiace barekç, canoe, "lanch". Metalowych i drewnianych. Duzych i malych. Niesamowity widok. Choc poewnie my bysmy powiedzieli ze 90% z nich sie nie nadaje na nic innego niz zlom, bo sa pordzewiale, brudne i golym okiem widac ze brakuje jakichs czesci, to jestem przekonany ze pewnie 90% jeszcze plywa i sluzy... :) Na razie idziemy cos zjesc i poznawac dalej Iquito. Czas na zdjecie jeszcze nadejdzie :)