Geoblog.pl    pomarancz4    Podróże    Ameryka Południowa    Pantoja
Zwiń mapę
2009
22
kwi

Pantoja

 
Peru
Peru, Pantoja
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13057 km
 
(K)no wiec wyruszylismy rano z Pantoji ok.9.50, mimo zze oczywiscie bylismy umowieni z gosciem na 8.00..ale jak to w zwyczaju maja miejscowi gosc wykorzystal swoj kwadrans akademicki, po czym okazalo sie, ze musimy jeszcze postarac sie o pieczatki wyjazdowe z Ekwadoru i jakies swistki z miejscowego posterunku policji..a wiec zeszlo prawie 2 godziny:) plynal z nami rowniez ten Dunczyk, ktory jak sie pozniej okazalo jest szalonym Norwegiem..:p no wiec zaplacilismy po 20$ od glowy za podroz lodka do granicy Ekwadoru z Peru i w droge! doplynelismy na miejsce, gdzie jak sie okazalo stala barka, ktora mielismy splynac rzeka Rio Napo do samego Iquitos, ale ze gdzies na trasie rzeka jest zblokowana przez buntujacych sie tubylcow, to najprawdopodbniej rejs przesunie sie o jakies 2-10 dni..:/ wioska liczaca moze z 300 mieszkancow, prad tylko wieczorem, pelno kurczakow, kilka psow, kilku miejscowych pijavczkow..i w takim miejscu rysowala sie perspektywa siedzenia nie wiadomo jak dlugo..ale ze jak sie szalony dunczyk z szalonym Piotrkiem dobierze, to nie wiadomo co z tego moze wynikanac, nalezy sie jedynie obawaiac..no i tak tez sie stalo!

Piotrek wpadl na genialny pomysl, ktory Runi od razu podchwycil, a mianowicie: kupmy canoe od miejscowych, zaladujmy don bagaze, zaoptarzmy sie w prowiant i wode i splynmy Rio Napo!o losie..genialny wprost pomysl, nieprawdaz:)? chlopaki byli tak podekscytowani mysla o czekajacych ich po drodze przygodach, ze zupelnie nie mysleli o tak przyziemnych sprawach, jak np. gdzie bedziemy spac po drodze, czy sa jakies domki wzdluz rzeki po drodze, czy nikt nas nie napadnie, czy nic nas nie zje, czy bedziemy umieli sterowac ta cala lodeczka..i takie tam inne. owszem potem zaczeli sie nad tym zastanawiac, ale na poczartku to ni chu chu..a wiec zaraz poszlismy do Roberta, goscia u ktorego wynajelsimy lozka, zeby zapytac czy nam takie canoe sprzeda i za ile..o czywiscie powiedzial, ze nie ma problemu, a za 5 minut juz siedzielismy w lodce i odbywalismy jazde probna po rzece..opornie to szlo, prad byl silny, do tego canoe sie cale kolebotalo (jak ten kajak na Odrze, pamietacie chlopaki:p) no ale nic decyzja zapadla: kupujemy canoe za 120 $+30$ (jak sie pozniej okazalo przeplacilismy..)za dobudowke w postaci daszku krtyego folia i dwoch bali po bokach, cos jak w katamaranie..

caly dzien potem chodzilismy po sklepach (3 w wiosce) w poszukiwaniu ryzu, tunczykow w puszce, cukru, soli, wody, owocow..udalo nam sie kupic wiekszosc rzeczy,a Roberto uspkoajal nas, ze po drodze jest wiele miasteczek, wiosek, i chatek tak, wiec spokojnie bedziemy mieli gdzie spac noca..:)coz wiec pozostalo..przygotowac sie mentalnie na podroz lodeczka w sam srodek amazonskiej dzungli..ok 17 cala wioska, a konkretnie mezczyzni, potrafiacy grac w pilke zebrali sie na boisku, by rozegrac (chyba jak co dzien) mecz w futsal (na betonie oczywiscie..) o 18.30 zapadla noc, mimo ze temperatura nie spadla, ale bylo ciemno jak w dupie..wiec udalismy sie do domu, gdzie Piotrek postanowil przyrzadzic kolacje po polsku..milo sie zapowiadalo: prazuchy z kielbasa - cudo, bo jak do tej pory codziennie ryz z miesem, albo mieso z ryzem, ewentualnie mieso i ryz, lub tez makaron z miesem..cala rodzina zasiadla przy stole (pustym poki co) i z niecierpliwoscia czekala na koolacje..szczeglnie corka, na oko 15 letnia, caly chodzila do kuchni dogladala, ewidentnie nie mogla sie doeczkac, a gdy Piotrek zapytal czy jest glodna, to twierdzac kiwala glowa...:p w koncu nadejszla wiekopomna chwila i podano do stolu. no nie powiem,. bo mi smakowalo, Runiemu tez..a ich to trudno rozgryzc:) owszem pozjadali, jedni na sile inni, bo byli cholernie glodni, a na koniec Pan domu powiedzial, ze dobre bylo, a za nim malzonka jak echo ze dobre..ale po minach to mozna by twierdzic cos innegoç:) w kazdym razie my bylismy zadowoleni, bo zjedlismy za darmo (oni kupili produkty), a do tego zjedlismy w miare po polsku..:)po posilku udalismy sie na miejsca spoczynku, w myslach wyobrazajac sobie jutrzejsza podroz...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
es
es - 2009-05-03 07:52
Przezyliście dzieki Bogu :):) więc mogę czytać dalej,bo gdyby nie ta wiadomość to nie wiem.... ....Karol masz rację on jest szalony,ale ty zgadzajac się na to chyba też...:):)To ci przygoda....:):)
Chłopaki, umiecie pisać tak aby napięcie ROSŁO..:):)Pozdrawiam
 
amigo
amigo - 2009-05-05 20:01
piekne zdjecia robicie :)
 
dorotaczek
dorotaczek - 2009-05-05 23:49
Dobrze,że Piotrek potrafi gotować...:) przy nim nie zginiesz..;):D
 
Czarna
Czarna - 2009-05-06 19:41
Pierwsza fota jest najlepsza-dwie rude małpy na łodzi;p
 
 
pomarancz4
Karol&Piotrek Froń&Szczypkowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 108 wpisów108 512 komentarzy512 923 zdjęcia923 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
26.02.2009 - 02.04.2010