(P.) Jestesmy juz w Ekwadorze, a dokladniej to w miejscowosci Ibarra. Pierwsza roznica jaka zaobserwowalismy to przetani transport: za ponad 3 godziny w autobusie (na szczescie bardziej ubogim i w zwiazku z tym bez klimy:P), ktory w tym czasie pokonal zawrotna odleglosc: 120 km... Zaplacilismy 5 dol (tu nie maja swojej waluty, hehe...) na dwie osoby. A potem 1 dol za takse... Ja jebie...
Znalezlismy hostel zaraz tam uderzamy. Poki co nic sie nie dzieje, zaraz wrzuce pare fotek i w kime.
Aha. Z tym, ze sie nic nie dzieje to nie jest tak ze sie nam nudzi. Bo nawet jak sie nic nie dzieje i sie np czeka na dworcu na autobus albo jedzie juz ktoras tam godzine, to patrzymy na swiat dookola nas. On jest tak inny i egzotyczny, ze w zwiazku z tym, nawet jak sie nic nie dzieje, to tak na prawde dzieje sie bardzo duzo :D