Geoblog.pl    pomarancz4    Podróże    Ameryka Południowa    Playa La Blanca
Zwiń mapę
2009
08
kwi

Playa La Blanca

 
Kolumbia
Kolumbia, Playa Blanca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11158 km
 
(K) wybaczcie, ze tak dlugo nie pisalismy, ale niestety na karaibskich plazach jeszcze nie maja dostepu do internetu..:p ale jak to mawiali starozytni indianie:"Vox populi, vox dei", wiec nie chcac was dluzej zwodzic dopisze kolejny rozdzial do tej pieknej, romantycznej historii o dwojgu zakochanych spedzajacych piekny miesiac miodowy(albo i nawet 3 miesiace) w Ameryce Poludniowej..:p Moze zaczne od tego, ze Swierszcza spotkalismy dzisiaj w naszym hostelu, a konkretnie to spi obok mojego lozka:) Slawek 45 lat, z Poznania, objechal cala Ameryke w 2 miesiace..to bardzo szybko, biorac pod uwage, ze podrozowal wybrzezem Brazylii..ale jego pomysla na podroz byl taki: jedna noc w hostelu, jedna w nocnym autobusie i zatrzymuje sie tylko tam, gdzie jest cos do obejrzenia:)a wiec troche inna koncepcja niz nasza..a dzisiaj spotkalismy drugiego Polaka, rano przyjechal do Cartageny z Medellin;) Grzesiek, jest w Kolumbii w delegacji - inzynier budowlany..

no ale dobra nie bylo nas kilka dni, wiec pewnie jestescie ciekawi co tam u nas..?a tak szczerze powiedziawszy to nic ciekawego...no ile mozna sie plawic w 30 stopniowej wodzie, wylegiwac w hamaku, pic rum, jesc ryby, ananasy, papaje, pomarancze..?jestesmy bardzo zmeczeni, uwierzcie na slowo:D

a wiec jak to bylo: we poniedzialek rano Claudio (ten kolega z Chile) powiedzial nam, ze wybiera sie w wtorek na wyspe Baru a konkretnie na Playa la Blanca, czyli taka prawdziwa karaibska wyspe..koszt takiej wyprawy to 40000 Peso (1USD/2300Peso), a po drodze jeszcze zwiedza sie oceanarium, z delfinami, rekinami, zolwiami i innym dziadostwem - za 15000. no wiec piotrek zaczal wyobrazac sobie rzesze fanek, ktore padaja do jego stop, by zrobic sobie z nim zdjecie, zupelnie jak Inkowie padali do stop Francisca Pizarra, by darowal im zycie, gdy stanal przed nimi na bialym koniu..:D a w tym czasie, gdy Piotrek przebywal w rownoleglym wymiarze, podjelismy decyzje z Claudiem, ze rano o 8.30 wyruszamy:)

tak wiec wstalismy rano tj o 7.00, wypilismy po kubku herbaty, wzielismy na plecy potrzebne graty: po 5l zimnej wody, olejki do opalania, szczoteczke do zebow, polar, spiwor, majtki, okulary przeciwsloneczne, cos na glowe no i w droge do portu. wyruszyc mielismy o 8.30, no ale przeciez to nie przystoi zeby wystartowac zgodnie z planem!juz sie tego nauczylismy..mañana, jest czas, po co sie spieszyc..:) jak twierdza miejscowi, kazdy ma tylko jedno zycie, ktore dzieje sie wlasnie teraz, w tym momencie, wiec trzeba sie nim cieszyc, a nie spieszyc gdzies nie wiadomo gdzie:) statek fajny, dwupokladowy, siedzielismy na gorze i dobrze po przynajmniej bylo chlodniej niz na dole..polowa pokladu byla okryta daszkiem, a polowa nie, wiec kto chcial sie opalic szedl na druga polowa, kto nie chcial siedzial pod dachem - proste jak budowa cepa. ja oczywiscie czem predzej, a wlasciwie to dopiero w polowie trasy gdzies, zajalem miejsce odkryte..podroz to okolo 4 godziny, i miedzywodowanie w oceanarium:) warto bylo zaplacic te 15000 zeby zobaczyc na wyciagniecie te zwierzaki o ktorych juz pisalem, a ktorych w Odrze nie uswiadczysz, tzn; rekiny, zolwie z Galapagos, delfiny i inne znane Polakow tylko z tv stworzenia..Po godzinnej przerwie w Oceanarium wyruszylismy w dalsza podroz na Playa La Blanca, ktora w zamierzeniu trwac miala 5 h..Ciekawa rzecza jest, ze w takim 30-40 stopniowym upale, malo ludzi pije piwo, tak jak w Polsce, ktore jest zwykle w puszkach 0,33 (w takim upale 0,5 szybko by sie zagrzalo, a takie 0,33 to na lyka sie bierze..ponoc, nie probowalem..;p), za to wiekszosc pije jakies inne nieznane mi alkohole..jednego mialem okazje zasmakowac, bo jakas kobieta, kolo 50tki (!), ubrana w taka sukienine do kolan, (widac, ze sie lubi kobiecina bawic..) pila jednego kielicha za drugim i gdzies tak przy czwartym, piatym zainteresowala sie mna i mnie potem meczyla, caly czas do mnie gadala, oczywiscie po hiszpansku a ja ni w zab:) obok mnie siedziala jakas francuzka rodzina, ktora rozumiala po hiszpansku, wiec mi wytlumaczyli (czego oczywiscie sie latwo domyslilem), ze kobita sie we mnie zakochala..haha, jak to mowia "wszyscy mezczyzni sa ladni, tylko po niektorych tego nie widac", tak wiec kobiecina potrzebowala paru glebszych zeby zoabaczyc..:D no i mi marudzi, i pokazuje zebym z nia zatanczyl, bo tance hulanki byly na pokladzie, a jak! caly czas jakas taka skoczna kolumbijska muzyka leciala, ale z ta seniora nikt nie chcial tanczyc..:p ja tez sie nie pokusilem, tym bardziej ze statkiem trzaslo na lewo i prawo i ciezko bylo utrzymac pion, a ta pani stracila tez poziom, wiec wiecie..:p
po drodze jak tak plynelismy to oprocz tego, ze slonce grzalo niemilosiernie, to jeszcze mielismy piekne widoki..wyspy, plazy, rafy koralowe, przejrzysta woda i takie tam inne..
w koncu doplynelismy i oto naszym oczom ukazal sie piekny widok..piasek, plaza, domki jak z "Blekitnej Laguny", hamaki i turysci..no moze nie za duzo ich bylo, bo plaza ma jakies 3-4 km, wiec rozklad byl DOSC rownomierny (pozdrowienia dla p. Barbary Jokiel - wykladala nam statystyke na studiach, w razie jakby ktos nie wiedzial o kogo chodzi:p) nasz statek byl za duzy zeby podplynac pod sam brzeg, wiec czekalismy az takimi malymi lodeczkami wszystkich pasezerow przetransportuja na brzeg..lodeczki byly dwie, ktore w zamierzeniu mialy zabierac na poklad po 16 pasazerow, ale w rzeczywsitosci braly grubo ponad 20..kursow bylo moze z 5-6 i my oczywiscie jechalismy ostatnim kursem, bo nie pchalismy sie do kolejki zeby byc w pierwszej lodce i spedzic na plazy o te 40 min wiecej, jak inni...no nic w koncu doplynelismy do plazy, po czym Klaudio zabral nas do Margarity - byl u niej w ostatni weekend, i oferuje dwukrotnie tansze noclegi niz inni, tzn 4000 za hamak:)to dobra cena, bo hamaki sa bardzo wygodne, o wiele bardziej wygodne od mojego lozka np, tak wiec Mysza przywioze jeden zebys i Ty sie mogla przekonac..:D rozpakowalismy swoje rzeczy pod dachem krytym wysuszonymi liscmi palmowymi i drewnianym stelazem z belek..wypilismy po zakretce rumu i rozpoczelismy wakacje:)

Pogoda sie troche popsula, bo od czasu do czasu chmury przyslanialy slonce i bylo tylko gdzies z 25*, a to zimno jak na tamte warunki..morze bylo wzburzone, fale wysokie, ale woda bardzo ciepla..ja od samego poczatku pobytu zaczalem sie robic na murzyna, no i w efekcie po dwoch dniach na plazy jestem juz taki sam jak lokalsi, wiec nikt na mnie najmniej uwagi nie zwraca, nawet jak gdzies wyjde wieczorem..za to piotrek uparcie unika slonca! ale to jest czesc jego sekretnego planu..nie chce sie upodobnic to miejscowych, bo potem nie bedzie juz tutaj taki egzotyczny:) teraz jest bialy, podczas gdy wszyscy wkolo sie czarni! jest w centrum uwagi, oczy wszystkich dziewczyn sa zwrocone ku niemu, jest obiektem licznych westchnien i powodem wielu wylanych lez..jednym slowem chlopaki: Krol Kolumbijskich Nastolatek:D

kolacje zjedlismy u Margarity, zaserwoala nam pieczone ziemniaki, cos na podobienstwo frytek i do tego pokrojona parowka..piotrek zjadl rybe (usmazona w calosci z ogonem i glowa) i do tego ryz i jakies warzywka. ciekawe jest to, ze Margarita zyje tylko z turystow, tzn z tego co zaplaca jej za hamak, za jakies jedzenie i ewentualnie jesli kupia u niej piwo. najcenniejsza rzecza jaka ma jest agregat pradotworczy, bo pradu z elektrowni na wyspie nie ma. swiatla gaszone sa jakos po 21, a ta jej chata (nie wiem czy to nie jest za duze slowo..) wyglada tak: drewniane kolki powbijane w ziemie, dach przykryty palmami, gola ziemia, na ktorej rozklada do spania cos w rodzaju siennika, ale bardzo cienkutkiego, i okrywa sie moskitiera..miejsce gdzie przyrzadzala nam obiad, to nic wiecej jak palenisko z czasow Chrobrego, tj kilka kamieni, jakies drewno zeby sie tlilo i na tym stawia metalowa blache..zadnych urzadzen elektrycznych, oprocz wspomnianego agregatu i radia na baterie, zadnych mebli, wychodek, w ktorym kibel splukuje sie woda z morza:) generalnie bardzo ubogo, a w razie jakies pozaru czy tsunami to nikt sie nia nie zainteresuje i sama bedzie musiala sobie poradzic..z tego powodu zjedlismy u niej, zeby jej troche budzet podreperowac, chociaz obok byla w miare czysta i przyjemniejsza restauracja..

potem sie troche pokapalismy, polezelismy na plazy, wypilismy po piwku..gdy nam sloneczke przypieklo to wskoczylismy do wody, zeby sie ochlodzic, normalne no nie? a wlasnie ze nie, bo woda byla cieplejsza od powietrza i jeszcze bardziej sie zgrzalismy!;p
Tomek, woda na basenie byla prawie tak samo ciepla..:p a wlasnie, tomek gdzies jestes?dlaczego nie ma tu Brantwajsa? dlaczego?!,p

wieczorem zaleglismy w hamakach, swiatla pogasly, saczylismy sobie rum i rozmawialismy we trojke o zyciu i smierci..:) ale tu kiedys musialo byc pieknie, jak Pizarro z Cortezem przyplywali do wybrzezy AP..nie dziwne, ze zapragnelo im sie zeby tu zostac, szkoda, ze kosztem miejscowych..ach

(P.)
1. hamak - 4000
2. piwo x 4 - 8000
3. litr rumu - 30000
4. masaz calego ciala - 20000
5. rejs statkiem - 40000

Byc na karaibskiej plazy, czuc delikatny (i porywisty takze) wiatr we wlosach, olagac piekne (prawie nagie:) Kolumbijki, i nie tylko :P Unikac palacego slonca, moczyc swe zmeczone czlonki w wodzie cieplejszej od powietrza (szczegolnie po wieczor)!
Bezcenne :D

P.S. (P. i K.) Bylibysmy zapomnieli. Nie wiem czy wiecie ale 23 lata temu, 7 kwietnia przyszla na swiat Ferenc :P My o tym nie zapomnilismy i dlatego zabralismy ze soba na Playa Blanca butelke rumu. Wszystkiego najlepszego Monika :)


(K) aha i jeszcze jedno..aparat nam sie spier......tzn z pierwszym dniem na plazy odmowil poslugi..:) jednak nie jest wodoodporny, tak jak smielismy przypuszczac..no ale przynajmniej jest powod zeby kupic nowy, lepszy..:D no i te zdjecie, ktore widzicie oczywiscie nie sa robione przez ani naszym aparatem..dlatego sa lepsz niz poprzednie..:D
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (11)
DODAJ KOMENTARZ
pieniazek
pieniazek - 2009-04-09 20:47
o rany, dobrze ze sie odezwaliscie... bo juz sie balam ze was jakies piranie zezarly czy cos:) buziaki chlopaki:*
 
Jerrytoja
Jerrytoja - 2009-04-09 20:55
W końcu znaki życia. :P Karol nie bajeruj i powiedz jak było naprawdę z tą starszą seniorą:P
Jak tak czytam to wszystko i oglądam zdjęcia to stwierdzam że zajebiście wam zazdroszczę nie chcę oglądać żółwi Galapagos tylko w TV :P

Powodzenia w dalszej przygodzie
 
es
es - 2009-04-09 21:28
A jednak kupiliście okulary :) Piotr swietna naszywka na koszuli :)Gdzie informacja co robicie jutro? Pozdrawiam
 
ania ceg;)
ania ceg;) - 2009-04-09 22:07
Karol Twoja niezmordowana chustka:D zauważyłam, że jakoś po drzewach lubisz latać i je dosiadać:P hehe podobną fotę masz z zakopca:]
 
dorotaczek
dorotaczek - 2009-04-09 22:35
Nooo...w końcu nowa relacja :D Fajne zdjęcia...Karol,wyglądasz teraz z tym zarostem, jak prawdziwy PIRAT :)) Bawcie się dobrze..
 
Kaczka :)
Kaczka :) - 2009-04-10 09:18
Przecudownie, p[rzepięknie ... aż słów brak!!! ZAZDROSZCZĘ :D
 
dorotaczek
dorotaczek - 2009-04-10 10:03
Dziękuję..:)) Widok, niczym z 'Błękitnej laguny".. proszę o więcej :)
 
mys2a
mys2a - 2009-04-10 11:28
żyjecie cd. - to cieszy;)
więcej ładnych widoczków!
Trzeba było zabrać owcę! też by pozwiedzała, a nie ciągle w tle nowakowy szal;p
 
mys2a
mys2a - 2009-04-10 11:30
ps. W poniedziałek! (Inia, wyprzedziłam Cię:))
 
Nowak
Nowak - 2009-04-11 16:40
"Każdy z nas to wie, co w życiu liczy się, tylko Poznański Lech, niebiesko-biały herb, w żyłach szlachetna krew!!!"

ps. Dominika jak masz cos do mojego szala to z tego wspólnego zamieszkania chyba nic nie wyjdzie!!.. poza tym pijany bylem nie pamieta zebym cos obiecywal;p
 
Świątek
Świątek - 2009-04-12 13:30
Piotr zdradziłeś wielki ZKS, już nie jesteś naszym kolegOM
 
 
pomarancz4
Karol&Piotrek Froń&Szczypkowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 108 wpisów108 512 komentarzy512 923 zdjęcia923 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
26.02.2009 - 02.04.2010