Geoblog.pl    pomarancz4    Podróże    Ameryka Południowa    Lima - slowo o mapach i nocny wypad na dicho..
Zwiń mapę
2009
21
cze

Lima - slowo o mapach i nocny wypad na dicho..

 
Peru
Peru, Lima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18593 km
 
(K) a wiec od wczoraj siedzimy w LIMIE. przyjechalismy w nocy z czwartku na piatek. na dworcu wzielismy takse do Miraflores, do tego samego hostelu co ostatnio w nim bylismy. Wzielismy pokoj, a wlasciwie dwa lozka w dormitorium, za ktore zaplacilismy po 15 soli, mimo ze oczywiscie wszyscy placa po 20, ale mamy byc cicho i nie mowic innym wspollokatorom..normalna praktyka wlasciciela:) poszlismy spac.

wczoraj rozpoczelismy eksploracje miasta, cz.2. Zaszlismy do South American Explorers Club, gdzie bylismy juz ostatnim razem, ale bylo zamkniete, tym razem nam sie udalo. Warto wspomniec, ze geograficzna pamiec doprowadzila nas za píerwszym strzalem na miejsce, bez uzycia mapy:) a poszlismy tam, bo chcielismy kupic mapy - obojetnie jakie..generlanie to czesto chodzimy po jakichs ksiegarniach, tanich ksiazkach w poszukiwaniu map. a jak sie nas ktos pyta jakiej mapy szukamy to....nie wiemy:)) no bo nie wiemy tak wlasciwie czego szukamy, po prostu mapy..w koncu geografami jestesmy, wiec mapa to rzecz swieta..i jak sie trafi jakas fajna mapa to ja kupimy, a co!do tej pory zaopatrzylismy sie w mapy Peru, Boliwii, Limy, Cusco i Machu Picchu (dwie, pierwsza kupilismy z braku laku, mimo, ze byla bardzio slabo czytelna, a potem znalezlismy o wiele lepsza). Ale najlepsze mapy mialy dopiero nadejsc...

Tak wiec udalismy sie do tego SAEC i owszem mapy byly: Ekwadoru, Wenezueli, Peru, Limy, Cuzco..duze male, stare nowe..jednak to nie bylo to: duzo chcieli, do tego te mapy nie byly jakies specjalne, nie mialy duszy..:) poogladalismy wiec atlasy, mapy Amazonii z informacja, ze jest niewystarczajaca ilosc danych na obszarze, by pokryc teren..teraz juz takich sytuacji nie ma, to byl stary atlas. w kazdym razie nie znalezlismy niczego co by nas interesowalo, wiec postanowlismy udac sie w kolejne miejsce, ktore ostatnio rowniez bylo zamkniete, a konkretnie do Wojskowego Instytutu Geograficznego - juz sama nazwa dawala nam nadzieje, ze to jest odpowiednie miejsce, gdzie z pewnoscia znajdziemy cos co nas zainteresuje..Doszlismy na miejsce, po drodze zwiedzajac piekna Lime..nie mozemy wyjsc z podziwu, to miasto jest wprost cudowne! poza tym, ze jest tak wieeeeeelkia, ze jest praktycznie nie do ogarniecia, to i ludzie sa przyjazni, i sklepy sa takie fajne...:)i autostrady 4 pasmowe, i budynki tak piekne, ze dech w piersiach zapieraja, i caly czas cos sie dzieje..Wroclaw to naprawde wioska przy tym molochu, podejrzewam, ze Warszawa tambien..

no ale nic, zeby nie bylo tak prosto to po dojsciu do Instytutu okazalo sie, ze zamkniety jest..trza wrocic w poniedzialek, bo mapy mozna kupowac tylko w poniedzialek..what the fuck?! no tak wroccie w poniedzialek, straznik nam mowi, dzis nic nie zrobicie..kur...cze! myslimy co zrobic, podchodzi inny gosc, jak sie pozniej okazalo, pracownik owego Instytutu - kartograf. No i zagaja:
- Co potrzebujecie?
- No mapy chcielismy kupic..
- Jakich map szukacie? - sie pyta.
- No roznych, Peru moze byc na przyklad, albo inne Boliwia, Chile..
- No mam mapy w domu - odpowiedzial ku naszej uciesze - mam mape Peru, taka duza scienna, mam mapy topograficzne Peru - zaczal wymieniac.
¨Oczy nam sie zaszklily, serca zaczely mocniej bic..oto spotkalismy goscia, ktory ma duza, scienna mape Peru, ktorej szukamy od dluzszego czasu, a do tego mapy topograficzne, arkusze takie jak u nas na uniwerku z odwzorowaniem WGS 84!¨¨
Zajebiscie - myslimy sobie. No i on dalej mowi:
- To ja pojade do domu po te mapy i spotkamy sie w waszym hostelu, o 17.00 - a byla 15.30.
No to jest jakies rozwiaznie, ale lepiej chyba jak pojedziemy z nim, bedzie szybciej, pokaze nam wszystkie mapy jakie ma w domu, bo do nas to pewnie nie bedzie mu sie chciala tachac wszystkiego i jak nam sie co spodoba to od razu dobijemy targu. A tanio nie chcial, przykladowo za duze mape scienna zawolal 150 soli..jakies 170 PLN. Ale my wiedzielismy, ze zawolac to on sobie mogl, a tyle na pewno nie dostanie i tanio skory nie sprzedamy. Zapadla decyzja.
- Vamos contigo - jedziemy z Toba!
- Jak sobie zyczycie - odparl i ruszyl z nami w strone przystanku autobusowego.

Ale ze autobus dlugo nie przyjezdzal, to wzielismy takse.. albo chlop w glowie przemyslal sprawe, ze moze zaplacic za takse, bo zaraz i tak na nas zarobi jak mapy kupimy..w kazdym razie on zaplacil 5 soli, a my we dwoch tez 5. Kawal drogi nas wywiozl na obrzeza miasta, do swojego domu. Po drodze zwiedzilismy spory kawal Limy, ktora z kazda chwila podobala nam sie coraz bardziej:) dojechalismy na miejsce..widok niczym brazylijskie fawele, domy z kartonow, drogi szutrowe, bo asfaltu nie ma..pelno smieci na drogach, biede widac golym okiem - po prostu ta gorsza czesc Limy. Spodobalo nam sie, ze mielismy okazje zobaczyc dwa oblicza tego pieknego miasta, a i pewien jestem ze zaden bialy tam sie sam nie zapuszcza, jedynie z przewodnikiem (najpewniej kupic mapy od tego goscia:P)

Do jego domu wchodzi sie prosto z drogi: bez zadnej klatki schodowej, bez chodniczka, bez schodow..po prostu jest droga i sa drzwi, nie najlepszej jakosci jak wszystko w tej czesci miasta. Wzial nas na chate i sie zaczelo...Wyjal najpierw ta duza mape Peeru. Cztery arkusze, wymiary 220cm x 155cm, skala 1:1 000 000..bajka po prostu:)wtedy to dopiero zaczelismy sie zachwycac, marzyc, wyobrazac sobie jak taka mapa wygladac bedzie na scianie..Piotrek myslalem, ze sie poplacze ze szczescia:) ale oczywiscie zachwytu nie moglismy po sobie pokazac, bo jakby zobaczyc jak bardzo nam sie podoba to na pewno by potem z ceny nie zszedl, wiec z obojetna mina sie pytamy czy ma inne mapy, jakby ta nas w ogole nie zainteresowala:) no to zaczal wyciagac inne: topograficzne Peru..identyczne jak te na ktorych pracowalismy na kartografii, tylko, ze nowki, swiezo wydrukowane..zaczelismy wertowac, obracac, ogladac..piekne wprost:) w efekcie po chyba godzinnej wizycie w jego domu zakupilismy dwie duze mapy Peru, po 70 soli kazda i mapy topograficzne Machu Picchu..zadowoleni jak cholera wrocilismy z nim do miasta, po drodze pytajac skad ma te mapy, na co on wykonal zamaszysty znak reke, ktory znaczyl nic wiecej jak: ¨podpierdolilem z roboty¨. No i tak tez sie domyslalismy..:) poinstruowal nas jeszcze na koniec, ze oczywiscie jakby sie ktos pytal w Instytucie to zadnych map od niego nie kupilismy..no poewnie ze nie powiemy, bo po co: on zarobil i jest szczesliwy, a my mamy mapy o jakich nam sie nie snilo i to za smieszna cene!!yupi!!

pojechalismy do centrum na Plaza San Martin, w poblizu ktorego jest ulica z tanimi ksiazkami..sklepik przy sklepiku i miliony ksiazek wszelakiej masci, oczywiscie po hiszpansku:) tam znalezlismy goscia, ktory ma do sprzedania atlas swiata z 1880 roku..albo plan Limy na plotnie z 1985..albo w cholere innych rzeczy, ktore bysmy kupili jakby byly wieksze plecaki i wieksze portfele:D

wrocilismy do hostelu uradowani i zadowoleni z dobrego interesu, ktory udalo nam sie ubic..taka okazje trzeba bylo uczcic, wiec wybralismy sie na dicho - reggaeton oczywiscie, a jak!zdjecia niech wam powiedza, kto byl krolem parkietu..:p
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (13)
DODAJ KOMENTARZ
Jozin
Jozin - 2009-06-21 05:28
Prawdiwi pasjonaci z Was. Impra widać w Limie całkiem sobie, laseczki-indianeczki też, pewnie są ładniejsze po zaaplikowaniu lokalnych trunków :) Fajne foty! Tak trzymać!
 
Czarna
Czarna - 2009-06-21 10:51
Rudy? a była tym razem gleba? jak Cię widzę na parkiecie to mi się kojarzą Twoje urodziny sprzed roku jak zaliczyłeś glebę do Dominiką ;p
 
raczek
raczek - 2009-06-21 14:35
Aż miło popatrzeć na te starocie ,oczywiście nie pisze o Tych całkiem do rzeczy laseczkach - brawo chłopaki ,bo po wcześniejszych zdjęciach to myślałam , że tam to same paszczury .Ciekawam czyje wprawne oko wyłowiło te nieliczne piękności ? A co do wcześniejszych opisów -cenników - to stwierdzam że największe zdzierstwo to jest w Poznaniu! Pozdro i wracajcie ,bo piwo się grzeje . Pa, pa
 
baranek
baranek - 2009-06-21 21:18
ależ seniority :D
 
Lenny
Lenny - 2009-06-22 00:20
ja poproszę 60kg Boliwijki!
 
sim
sim - 2009-06-22 03:39
Karol a Ty dlaczego nie pokazujesz swoich zdjec z tymi dziewczynami??? Jaka Ty poderwales?? 8 DNI ZOSTALO !!!!!!
 
mys2a
mys2a - 2009-06-22 16:32
no mnie ta gleba "troszkę" kosztowała;p
 
teresa i bogus
teresa i bogus  - 2009-06-22 17:09
właśnie dostaliśmy Twoją kartkę z Boliwii czekamy na wasz powrót i długie nie cenzurowane opowieści
 
pomarancz4
pomarancz4 - 2009-06-22 17:48
(K) ja nie podrywam..na mnie czeka taka jedna w Polsce..:):*
 
pomarancz4
pomarancz4 - 2009-06-22 18:14
(P.) Ja za to podrywam... A reczej jestem podrywany na dyskotekach... Z moim kolorem skory (niezaleznie od tego jak jestem ubrany, ostatnio bylem ubrany w pizame...) zajmuje to jakies... 2 min zeby zatanczyc z ladna Peruwianka. Powaga. Problem polega na tym, ze nie wiadomo ktora jest mna na prawde zainteresowana, a ktora interesuje sie moim portfelem... Roznica kulturowa:)
 
Mysza
Mysza - 2009-06-23 13:33
Karol Ty ludziom kitu nie wciskaj, bo i tak nie uwierzą ;P:*
 
dorotaczek
dorotaczek - 2009-06-23 21:45
Dziękujemy za kartkę, z miłymi pozdrowieniami z Boliwi... :) teraz czekamy na Was..:) Szczęśliwego powrotu!!!
 
turystka z AWF:))
turystka z AWF:)) - 2009-08-10 23:36
nie, no jestescie zajebisci! juz Was lubie :))) pasjonaci z dusza:) jajcarze na maxa! pozdrawiam serdecznie!
 
 
pomarancz4
Karol&Piotrek Froń&Szczypkowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 108 wpisów108 512 komentarzy512 923 zdjęcia923 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
26.02.2009 - 02.04.2010