(P.) Witamy po jakims czasie ciszy. Z Limy :) Kolejne WIELKIE miasto, ktore swoim ogromem, iloscia zabytkow, roznorodnoscia (bynajmniej nie dlatego ze jestesmy cudzoziemcami....) przytlacza. Krotko mowiac jest slabo z jego ogarnieciem. Ja osobiscie slyszalem trzy wersje co do liczby ludnosci: 8, 10 i 20. Milionow oczywiscie... I sie bym nie zdziwil jakby tu rzeczywiscie zylo te 20 milionow niskich Peruwianczykow i calkiem ladnych Peruwianek. Ciezko mi ocenic, bo nie bylem. Ale smiem twierdzic, ze tylko Madryt, Londyn, Rzym i Paryz moga probowac stanac w szranki z Lima (czy Bogota takze), choc dla mnie oczywiscie to i tak sa przegrane, bo: ladnych brytyjek w Londynie to nieuswiadczysz (w ogole nie wiem czy takowe istnieja w calej Wielkiej Brytani? Tak slyszalem... A te co spotkalem tutaj tez do pieknosci nie naleza... To by tlumaczylo dlaczego Angole to narod zeglarzy... :P), Paryz jest cholernie drogi w porownaniu z Lima, w Madrycie nie ma tylu ladnych policjantek (na motorze szczegolnie jadacych, w tych pieknych uniformach...), a Rzym nie lezy nad Pacyfikiem. Jak dla mnie to jedynie Wroclaw moze sie rownac z Lima :P
Co tu zobaczylismy? Dlugo by opowiadac. Oczywiscie "ulicznych artystow", ktorzy tak samo jak w Bogocie, kiedy jest czerowne swiatlo to staja przed autami czekajacymi na zielone swiatlo i cos tam robia. Skacza jedni przez drugich, zongluja jakimis przedmiotami. Takie tam zarabianie na zycie.
Ulice. Szesc pasow po lewej stronie i szesc po prawej. Kilka wielkich arterii przecinajacych miasto, takich tras ekspresowych, takich autostrad w miescie. Kilka. Wiec ruch mimo tego, ze po ulicach iles tam milionow aut, autobusow, ciezarowek (raz nawet widzialem wozek widlowy:) jest plynny.
Plaza de Armas, Wystawa "Tumbas reales de Sipan" w Palacu Prezydenckim, Av. Canama pelna malych ksiegarni z najprzerozniejszymi ksiazkami i czasopismami (np kolekcja National Geografic chyba od poczatku ukazywania sie tej gazety po hiszpansku za 2 sole za sztuke...)... Tysiace budynkow z jakimis ornamentami, wiezyczkami, marmurowymi parapetami, kolumnami, karaiatydami, gzymsami... Jak jedno wielkie muzeum.
Dzis za to sok z trzciny cukrowej - 1 sol. Kupa frytek z miesem i salatka - 6 soli. Strzyzenie i golenie brody taka brzytwa ktora zamiast ostrza ma wymienialne zyletki (Pani zuzyala piec zyletek...) - 10 soli. Ale dlaczego Snickers kosztuje 3, to ja nie wiem... Tak czy owak, po raz kolejny: byc tytaj. Bezcenne.