(K) predzej nie chcielismy o tym pisac, bo nie bylo sensu zebyscie sie martwili..teraz bedac juz w domu mozna o tym wspomniec;) w sumie nic zlego sie nie stalo, ale to tylko dzieki naszej czujnosci..a wiec bylo to tak.
Wracajac z Boliwii do Peru zatrzymalismy sie na jeden dzien w Arequipie, skad wyjechalismy nastepnego wieczora do Ica. Do Ica dotarlismy dnia nastepnego wczesnie rano, kolo 6.30 - 7.00. Autobus jechal dalej do Limy, wiec Ica to byl przystanek tylko na chwile, dla tych co chcieli wysiasc. No i nas ktos tam ze wspolpasazerow obudzil, ze powinnismy wysiadac. Wiec przebudzeni tacy zebralismy szybko rzeczy, wzielismy plecaki z bagazowni i zrzucilismy wszystko na chodniku, tuz przy ulicy. Zaraz z nikad pojawilo sie 3 taskowkarzy. Chcieli nas oczywiscie zawiezc do Huanachina, czyli na sunboarding..no ale my nie spieszac sie, pakowalismy swoje plecaki, ktore byly w kupie, miedzy nami - Piotrek z jednej strony, ja z drugiej, tak ze oboje nawzajem siebie widzielismy. No i tak pakujemy te plecaki, taksowkarze stoja nad nami, po ulicy jezdza samochody, sa dwa pasy w jedna strone i dwa w druga, a miedzy tymi pasami ruchu jest pas zieleni, szeroki o ile sobie dobrze przypominam gdzies z 4-5m.. jest nieciekawa pogoda, tak jakby delikatna mzawka, troche mgly..i nagle jeden z gosci, ktory stal przy nas (nie-taksowkarz, jak sie potem okazalo) chwycil Piotrka mala torbe i w nogi!a w tej torbie aparat, paszport, pieniadze..chwycil wiec ta torbe i prosto przez ulice na druga strone jezdni, nie patrzyl nawet czy auta jada..choc pewnie juz dobrze wyczekal ten moment, ze nie jechal zaden samochod i na pewniaka sobie przebiegal:) ja akurat, jako ze bylem na przeciwko Piotrka to doskonale widzialem ten moment jak chwycil plecak i zaczal spieprzac, przez co moglem od razu zareagowac..wiec zerwalem sie i biegne za nim!nie myslalem w tej chwili o niczym: czy nie jedzie czasem samochod i prosto pod kola mu wybiegam, albo co z pozostalymi plecakami, ktore zostaly..albo czy np ma noz albo pistolet..w takiej chwili czlowiek nie ma zadnej mysli, oprocz tej jednej: zeby go dorwac i odzyskac plecak, a pozniej oczywiscie spuscic wpierdol:D tak wiec puscilem sie za nim w pogon i 10m go prawie dogonilem, on sie obrocil i zobaczyl, ze prawie go mam, wiec rzucil plecak za siebie, co mnie troche spowolnilo, do tego potknalem sie, tak ze mi odskoczyl na 3-4m..i w tej chwili juz mialem wiecej mysli w glowie: gonic go?no w sumie plecak mam, a o to chodzilo, wiec nie ma sensu...ale warto by mu bylo jeszcze wpierdolic, zeby sie nauczyl?no dobra pobiegne za nim, ale co z plecakami, ktore zostaly? jeszcze nam tamte zapiernicza..a widze, ze Piotrek tez sie puscil w pogon i jest tuz za mna, wiec plecaki zostaly bez opieki..;/ nic, trudno, tym razem go nie bede gonil, wazne ze odzyskany najwazniejszy plecak:) ale pozniej mialem taki zal do siebie, ze go nie zlapalem, ze akurat sie musialem potknac, ze mialem trapery a nie trampki, bo przez to bylem wolniejszy..ach;/ bo tu jak nam powiedzial taksowkarz policja nic nie robi ze zlodziejami. biora ich na komisariat, a wieczorem wypuszczaja - zadnej odsiadki, nawet grzywny zadnej nie ma, wiec najlepszym rozwiazaniem, ktore miejscowi rowniez stosuja, to wpieprzyc takiemu:) trudno, nastepnemu wpieprzymy:p
wrocilismy do naszych tobolow i wzielismy jednego z taksowkarzy do Huanachina - tego, ktory byl najcichszy i najmniej nas namawial..i tu wazna wskazowka: Ci co najwiecej gadaja, co najbardziej podejrzani!Ci, ktorzy tylko Cie wioza, nie mowiac nic, gdy ich nie pytasz, sa najbardziej godni zaufania - przekonalismy sie o tym kilkanascie dni pozniej na granicy peruwiansko-ekwadorskiej.
No i najlepsze, bo jak nam pozniej powiedzial nasz taksowkarz, ten zlodziej co nas probowal obrobic byl kumplem jednego z taksowkarzy!przyjechali razem samochodem..i to byl wlasnie ten taksowkarz co gadal najwiecej, pokazywal ulotki jakiegos "mega zajebisteogo" hostelu i koniecznie chcial nas tam zawiezc!Fuck!na szczescie tyle czasu tutaj juz nas conieco nauczylo, moze nie wszystkiego, ale wystarczajaco by tym razem nie dac sie obrobic taksiarzowi...;)